Eric Lamhène rozmawia o Bez tchu
Dlaczego chciałeś zgłębić ten temat? Słuchanie, jak kolejna posiniaczona kobieta mówi: „Po prostu nie byłam ostrożna,” przygnębia.
Wszystko zaczęło się, gdy wraz z moją współautorką, Rae Lyn Lee, postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej ofiarom przemocy domowej. Pracowaliśmy wtedy nad zupełnie innym projektem i inną postacią. Zanim przekroczyliśmy drzwi schroniska, mieliśmy dość płytkie wyobrażenie o tym, jak wygląda: szare i nędzne, zamieszkane przez smutne kobiety i dzieci.
Weszliśmy do miejsca, które tętniło życiem, z dziećmi biegającymi dookoła, z kobietami, które razem gotowały i rozmawiały. Zaprosiły nas, byśmy z nimi usiedli, były otwarte i przyjazne. Czuliśmy ciepło i miłość, jak w rodzinnym domu. Oczywiście nie był to „dom” w zwykłym rozumieniu tego słowa i wiedzieliśmy, dlaczego znalazły się pod tym dachem. Tego dnia nasze uprzedzenia zostały zburzone. Osoby, które uważaliśmy za najsłabsze, były w rzeczywistości najsilniejsze. Kobiety, które musiały wszystko zostawić, zacząć swoje życie od nowa, często z dziećmi, szły naprzód pomimo całej traumy i bólu. Wiedzieliśmy, że musimy opowiedzieć tę historię i oddać jej sprawiedliwość.
Czy rozmawiałeś z wieloma kobietami, które doświadczyły przemocy i znalazły ukojenie w tych domach? Skorzystaliście potem z ich historii?
Schroniska dla kobiet są bezpieczną, choć tymczasową przystanią, w której można znaleźć pomoc. To absolutny paradoks, że choć jesteśmy wdzięczni za ich istnienie, chcielibyśmy, aby nikt ich nie potrzebował. Z pomocą pracowników socjalnych z sieci schronisk w Luksemburgu przeprowadziliśmy dokładne badania na potrzeby filmu, ale nie tylko pod względem faktów i liczb. Nawiązaliśmy kontakt z wieloma kobietami, które obecnie przebywają lub wcześniej przebywały w takim schronisku. Obdarzyły nas zaufaniem i podzieliły się swoimi historiami, więc uważnie obserwowaliśmy i słuchaliśmy. Chociaż każda kobieta była zupełnie inna, w ich doświadczeniach były wątki, które były bardzo podobne. Było dla nas niezwykle ważne, aby każda historia, którą zobaczysz w filmie, miała swoje źródło w rzeczywistości.
"Osoby, które uważaliśmy za najsłabsze, były w rzeczywistości najsilniejsze. Kobiety, które musiały wszystko zostawić, zacząć swoje życie od nowa, często z dziećmi, szły naprzód pomimo całej traumy i bólu"
To ważne, aby czasami usłyszeć, że „nie jesteś sama.” Czy pokazanie tego rodzaju solidarności i społeczności było dla was kluczowe? Twoja bohaterka jest tak odizolowana i samotna, kiedy tam dociera.
To, co było dla nas kluczowe, to bycie tak blisko prawdy, jak to tylko możliwe. W końcu robiliśmy film na tak delikatny temat. W schronisku wspólnota i solidarność są jak najbardziej obecne, ale nie wyklucza to poczucia samotności i izolacji. W pewnym sensie idea „nie jesteś sama” stała się racją bytu tego filmu.
Podchodzisz tu bardzo blisko. Dlaczego chciałeś spojrzeć jej w twarz i opowiedzieć tak intymną historię?
Czasem trudno wyrazić empatię, wyjaśnić czyjąś psychologię bez słów. Lyn i ja chcieliśmy, aby widzowie byli z Emmą i niemal z nią oddychali, gdy wreszcie zdaje sobie sprawę z tego, co dzieje się w jej życiu. Kino to jedna z form sztuki, które mają niesamowitą zdolność do postawienia widzów w sytuacji postaci i sprawienia, by przez chwilę żyli życiem kogoś innego. Mamy nadzieję, że w wyniku tej bliskości widzowie będą starali się lepiej zrozumieć temat przemocy domowej lub będą w stanie rozpoznać pewne rzeczy w sobie lub w innych, co korzystnie wpłynie na zmianę.
Pokazowi filmu w Warszawie towarzyszyła ciekawa debata „Kiedy zaczyna się przemoc”. Możesz mi o niej opowiedzieć? Czy myślisz o społecznym wpływie filmów, które robisz?
Po projekcji odbyła się dyskusja z udziałem polskich ekspertek i aktywistek, podczas której omawiano sytuację kobiet i dzieci doświadczających przemocy domowej w Polsce. Ze smutkiem dowiedzieliśmy się, że obecna sytuacja społeczno-polityczna w kraju wcale nie sprzyja kobietom w kwestiach przemocy domowej i praw reprodukcyjnych.
Byliśmy również wzruszeni, że tak wiele osób zebrało się na tej dyskusji, a rozmowy były kontynuowane również poza salą projekcyjną. Nic tak trudnego i ważnego nie powinno być zamiatane pod stół i trzymane w tajemnicy. Porozmawiajmy o tych sprawach.
"Nic tak trudnego i ważnego nie powinno być zamiatane pod stół i trzymane w tajemnicy. Porozmawiajmy o tych sprawach"
Jeszcze mniej mówimy o przemocy psychicznej, popełnianej w tak zwanych „dobrych domach”. Czemu tak wiele osób wstydzi się o tym mówić?
Wstyd jest czymś strasznym. To jedna z najpotężniejszych, ograniczających emocji, jakich doświadczają ludzie. Każdy pamięta pierwszy raz, gdy doświadczył wstydu jako dziecko. Jako dorosły, przyznanie się, że twoje życie nie jest takie, jakie „powinno” być, zwłaszcza w ramach konstrukcji naszego społeczeństwa, jest naprawdę trudne. Przemoc domowa zawstydza, ponieważ dotyczy tak wielkich, delikatnych tematów jak miłość, seks i pieniądze. To trudne, bez względu na pochodzenie społeczno-ekonomiczne. Przemoc dotyka każdego. Nie dotyczy tylko kobiet i nie zdarza się tylko „innym ludziom”. Ważne jest, abyśmy byli w stanie ją rozpoznać i nazwać po imieniu, oraz abyśmy pewnego dnia byli w stanie wspólnie wyeliminować ją jako społeczeństwo.
Rozmawiała Marta Bałaga
Eric Lamhène – Scenarzysta i reżyser. Urodził się w 1983 roku w Luksemburgu. W 2010 roku uzyskał tytuł magistra z wyróżnieniem w London Film School. Napisał i wyreżyserował kilka filmów krótkometrażowych, a także różne odcinki serialu telewizyjnego Comeback i serialu dokumentalnego Routwäissgro dla telewizji RTL. Jest scenarzystą serialu kryminalnego pokazywanego na Netfliksie, Capitani. Bez tchu to jego pełnometrażowy debiut.