Petr Zelenka opowiada o filmie "Droneman"
Uwaga, spoilery!
Marta Bałaga: Kiedy film się zaczął, uznałam, że to kino akcji – w twojej twórczości to coś zupełnie nowego. Co sprawiło, że postanowiłeś skręcić w takim kierunku?
Petr Zelenka: Podstawowym pomysłem było zrobienie bardzo prostego filmu, w przeciwieństwie do moich poprzednich. Zawsze były skomplikowane, miałem "film w filmie" lub taki o bardzo skomplikowanej strukturze. Tym razem zdecydowałem się na prostą narrację: dwóch facetów zajętych swoimi sprawami, a jeden z nich trochę zwariował. To by było na tyle. Potem pomysł stopniowo ewoluował podczas pisania. Mam nadzieję, że jest w tym też jakiś humor, jakieś przesłanie. Cóż, przesłanie jest akurat bardzo proste: jeśli możesz to zrobić, po prostu weź broń i walcz. Reszta świata może cię uznać za szaleńca, ale i tak musisz to zrobić. Jeśli chodzi o bardzo ważne sprawy, tak naprawdę masz dwie możliwości: pozostać ignorantem lub właśnie walczyć.
Jest taka scena, kiedy w swoim prowizorycznym domu główny bohater ma na ścianie rozwieszone te wszystkie zdjęcia – bardzo w stylu Pięknego umysłu. Łatwo jest zlekceważyć takich ludzi, ale wydaje się, że bardzo ich lubisz. Wystarczy pomyśleć o Roku diabła.
Lubię ich i myślę, że są ważni. Bez nich naszemu społeczeństwu wiele by brakowało. Ci ludzie są ważni, aby zachować równowagę. Bez nich wszyscy bylibyśmy poprawni, nudni i przestraszeni. On akurat zbliża się do krawędzi – ta postać jest prawie zabójcą. Ale nie ma w sobie wystarczająco dużo siły, by to zrobić, co jest bardzo charakterystyczne dla różnych czeskich postaci. Nie jesteśmy zabójcami. On i tak posuwa się bardzo daleko. W pewnym sensie chciałbym, żeby to zrobił. Byłoby fantastycznie. Wiem, że to nie jest ludzkie, wiem, że jest to niezgodne z prawem i wszystkim, czego nas kiedykolwiek uczono. Ale żyjemy w czasach wojny – było tak już przed Covidem. Mamy prawo robić ekstremalne rzeczy.
W tym filmie nie boisz się polityki. Zaczynasz w Izraelu, potem przechodzisz do administracji Busha, wreszcie pokazujesz lokalnych polityków. To dość szeroki zakres.
Ten facet jest zdesperowany z wielu powodów, nie jest zadowolony z tego, co widzi. Na poziomie lokalnym to tylko tani populizm, na poziomie międzynarodowym to zbrodnia. Nie ma wyjścia. Wybrałem Amerykanów, ponieważ są naszymi sojusznikami. Mają być naszymi przyjaciółmi, a mimo to zachowują się jak przestępcy. Administracja Busha popełniła zbrodnie przeciwko ludzkości – to fakt. Mogliśmy skupić się na Putinie i byłoby o wiele łatwiej, bo to jeszcze większy przestępca. Ale to zupełnie inna historia. Wmawiano nam, że Amerykanie zawsze będą dawać przykład sprawnie funkcjonującego rządu, a oni tego nie robią. Masz nadzieję, że będą lepsi niż są naprawdę.
W filmie opowiadam o prawdziwym przypadku. To są fakty – około 20 osób z administracji Busha powinno siedzieć w więzieniu. Tak wielu ludzi było torturowanych z powodu ich decyzji, trafili do więzień, odmówiono im podstawowych praw. Ci faceci traktowali ludzi jak przedmioty. Nie można tego robić. Hitler próbował i po wojnie międzynarodowy trybunał orzekł przeciwko temu. Piękno tej całej sytuacji polega na tym, że każdy kraj może ich pozwać. Każdy kraj mógłby postawić tych facetów przed sądem – nawet Polska, Czechy czy Albania. Nie ma znaczenia, że w Guantanamo nie było Czechów, nie ma znaczenia, że George W. Bush nie był obywatelem Czech. Zgodnie z prawem międzynarodowym, każdy kraj może pozwać Busha do sądu. Jednocześnie jest to oczywiście czyste science-fiction – nigdy do tego nie dojdzie. Zawsze przerywano takie śledztwo, ale w niektórych miejscach ludzie przynajmniej próbowali. W Czechach tak nie było. Pomyślałem: wyobraźmy sobie, że w idealnym świecie Bush zostałby pozwany w Pradze. Byłoby to fantastyczne, chociaż mało prawdopodobne. Mój bohater nie jest w stanie tego zrozumieć. Nie rozumie otaczającej go rzeczywistości i nie chce iść na żaden kompromis. Jest częściowo szalony, ale żyje w szalonym świecie.
Wygląda na to, że wszyscy zapomnieli już o tych wydarzeniach. Ale nie ten człowiek – on nie zapomina.
Kiedy rozmawiasz z ludźmi o Guantanamo, mówią: "Ale to stara historia." Tak, to stara historia, ale ci więźniowie wciąż tam są. Jest to dość poważny problem, nawet pośród innych problemów, z którymi się teraz zmagamy. Ten film okazał się trudny do rozpowszechniania w domu, ale wszystko, co jest choć trochę polityczne, w Czechach okazuje się zawsze wyjątkowo skomplikowane. Ludzie lubią proste rzeczy. W Polsce jest inaczej – jesteście na to bardzo otwarci, na te wszystkie kwestie związane ze skomplikowaną historią waszego kraju. My nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni i chyba już nigdy nie będziemy. Ale mam szczęście, bo mimo wszystko wciąż mam fanów, którzy śledzą moją pracę.
Ten film okazał się trudny do rozpowszechniania w domu, ale wszystko, co jest choć trochę polityczne, w Czechach okazuje się zawsze wyjątkowo skomplikowane. Ludzie lubią proste rzeczy. W Polsce jest inaczej – jesteście na to bardzo otwarci, na te wszystkie kwestie związane ze skomplikowaną historią waszego kraju. My nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni i chyba już nigdy nie będziemy.
Kiedy zdecydowałeś się pobawić elementami znanymi z filmów akcji, co chciałeś zachować?
Chciałem zachować mieszankę akcji, dialogu, humoru i kilku trudnych do zaakceptowania faktów. Dobrze, że miałem dwóch zawodowych aktorów – obaj są zresztą bardzo dobrze znani w Czechach. Myślę, że idealnie do siebie pasują. Tworzą idealną parę i mogłem z nimi robić prawie wszystko. Podczas castingu spotkałem wielu aktorów i ciągle wracałem do tego gościa [Kryštof Hádek]. To taki miły człowiek, mam więc nadzieję, że publiczność będzie mu kibicować. Mimo tego, że robi tu bardzo problematyczne rzeczy.
Jak na bohatera jest akurat bardzo normalny. Zależało ci na tym? Na znalezieniu takiego "everymana"?
W Czechach nie mamy takich zabójców jak Robert De Niro w Taksówkarzu. Jesteśmy narodem zwykłych facetów. On jest chemikiem, pracował w firmie farmaceutycznej. Prawdopodobnie codziennie chodził sobie do laboratorium i nagle stracił dziewczynę. Czuje, że musi coś zrobić. Nawiasem mówiąc, w rzeczywistości lepiej byłoby użyć mniejszego drona do tego, co planuje. Mniejsze drony są lepsze do zabójstw. Są bardzo szybkie.
Będzie wyglądało na to, że udzielasz tu wskazówek przyszłym zabójcom. "Użyjcie mniejszych dronów!"
Promowanie przemocy to przestępstwo! Ci dwaj faceci mają zupełnie inne podejście do życia. Jeden jest bardzo materialistyczny, mówi, że głosujesz swoją kartą kredytową. Ale sytuacja staje się interesująca, gdy zaczyna się bać. Nagle zdaje sobie sprawę, że jego przyjaciel tkwi po uszy w czymś niebezpiecznym. W jednej z wersji scenariusza miałem zupełne inne zakończenie, to wlaśnie ten niewinny facet miał umrzeć. Ale byłoby to już zbyt okrutne.
Niedawno w Czechach głośno było o dość zabawnej historii o terrorystach. To znaczy, my tak naprawdę żadnych nie mamy, w końcu jesteśmy Czechami. Ale była jedna jednostka terrorystyczna i tajna policja prowadziła śledztwo – podobno chcieli wysadzić pociąg. Ale z tych czterech osób, dwóch było właśnie tajnymi glinami. Nie można więc rozróżnić, kto tak naprawdę planował eksplozję – może był to pomysł policjantów, którzy próbowali ich sprowokować? W każdym razie i tak trafili do więzienia na ponad rok. Siedzieli tam znacznie dłużej niż powinni, do czasu oddalenia sprawy. Kiedy wspominasz o terroryzmie, każdy od razu zaczyna domagać się 20 lat więzienia. A przecież w Czechach słyniemy z Semtexu [kruszący materiał wybuchowy] – rozprowadzamy go wśród terrorystów na całym świecie. Jesteśmy z tego dumni [śmiech]. Podczas drugiej wojny światowej byli sławni terroryści, dwóch wysłanych z Anglii w 1942 roku, którym udało się zabić Heydricha, wysokiego rangą niemieckiego funkcjonariusza SS i policji [podczas tzw. operacji Anthropoid]. To był akt terroryzmu skierowany przeciwko nazistowskim Niemcom. Wydaje mi się, że obecnie nadużywamy tego słowa. Albo nie wiemy, kiedy go stosować.
Rozmowę opublikowano na portalu Cineuropa.org
Petr Zelenka – Czeski reżyser filmowy i teatralny, scenarzysta, urodzony w 1967 roku w Pradze. Po studiach pracował jako dramaturg studia filmowego Barrandov. W 1997 roku napisał scenariusz i wyreżyserował film Guzikowcy, za który otrzymał cztery Czeskie Lwy i który przyniósł mu międzynarodowy rozgłos. Był autorem scenariusza do filmu Davida Ondříčka Samotni. Za film Rok diabła otrzymał Kryształową Kulę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Karlowych Warach.