W Chinach zaczął się Rok Bawoła, a w Polsce rząd pozwolił na warunkowe
otwarcie kin. Czyli, że będą otwarte przez dwa tygodnie, a potem
zobaczymy. Już wiadomo, że sieci multipleksów, które stanowią blisko 80%
polskiego rynku, na razie się nie otworzą. Ani Multikino, ani Cinema
City, ani Helios. Nie wiadomo też, jaki los czeka warszawską Kinotekę.
Wygląda na to, że połączenie pandemii z bezwzględną postawą najemcy
doprowadzi do upadku kino, które stale współpracuje z WFF od 14 lat.
Większość wpływów z polskich kin, podobnie, jak na prawie całym świecie,
pochodzi z wyświetlania filmów amerykańskich, głównie z wielkich
studiów, takich jak Warner Brothers, Disney, Sony, Universal czy
Paramount. Hollywoodzkie studia, poza produkcją, kontrolują również
światową dystrybucję filmów. Dopiero otwarcie kin w Stanach Zjednoczonych
i w innych krajach sprawi, że do kin w Polsce trafią nowe hity, w tym
wyczekiwany James Bond, którego premiera została po raz kolejny przesunięta,
tym razem na 8 października.
Otwarcie kin, nawet warunkowe, jest dobrą wiadomością dla kinomanów. Od
piątku, 12 lutego będziemy mogli oglądać filmy w Warszawie w Muranowie,
Lunie, Kulturze, Alanticu, Iluzjonie, Amondo, Elektroniku, Wiśle, Kinie
U-jazdowskim. Przepraszam, jeśli kogoś pominąłem.
W końcu będziemy mogli zobaczyć nowe polskie filmy, których podobno
aż kilkadziesiąt czeka na swoją premierę na dużym ekranie.
Trzymajcie się i do zobaczenia w kinie,
dyrekcja WFF