Ernestas Jankauskas i Gabija Siurbytė rozmawiają o filmie "Wszystko dobrze, dziękuję"
Marta Bałaga: W jaki sposób chcieliście pokazać to, czego doświadcza Maria? Jej ataki paniki są w filmie zupełnie zwariowane, z gigantycznymi gumowymi kaczkami albo ludźmi przypominającymi hiszpańską inkwizycję.
Ernestas Jankauskas: Ogólnie rzecz biorąc, naprawdę staraliśmy się zrozumieć, na czym polegają. Właśnie stąd brały się potem nasze inspiracje. Niektórzy mają wrażenie, że utknęli w tunelu bez świateł, inni mówią, że nie mogą oddychać. To wszystko jest bardzo osobiste i – przynajmniej dla mnie – stanowiło jedno z największych artystycznych wyzwań przy tym filmie. Chciałem też pokazać punkt widzenia naszego społeczeństwa i ludzi, których one nie dotyczą. Sam kiedyś też taki byłem. Kiedy ktoś mówił mi, że źle się czuje, mówiłem: „Nie panikuj. To nic wielkiego.”
Gabija Siurbytė: Kiedy Birutė [Kapustinskaitė] pisała scenariusz, ja pracowałam nad jego strukturą i pomysłami, a Ernestasowi pozostało właśnie wypełnienie pewnych luk – także jeśli chodzi o pokazywanie takich doświadczeń. Ataki paniki są absurdalne: boisz się, że umrzesz, choć nie ma żadnego realnego zagrożenia. Jednak dla osoby, która ich doświadcza, to wszystko wydaje się bardzo realne. Sama byłam jedną z nich.
To, co powiedziałeś teraz o tym zdaniu, „nie panikuj”, brzmi bardzo prawdziwie. Wydaje mi się, że wciąż towarzyszy temu wszystkiemu pewne piętno.
EJ: Na pewno rozmawiamy teraz coraz więcej na ten temat, coraz więcej się dowiadujemy, ale chodzi tu też o przekonanie samego siebie, że bycie niedoskonałym jest jak najbardziej w porządku. Kiedy czegoś takiego doświadczasz, mówisz: „Coś jest ze mną nie tak. Jestem uszkodzony.” Zaczynasz kwestionować samego siebie. Tak trudno po prostu przyznać, że bycie takim, jakim się jest, jest po prostu ok.
GS: Ataki paniki i lęki dotykają wielu ludzi, którzy są silni. Dla nich przyznanie się do tego sprawiłoby, że poczuliby się słabi. Zwykle czują się po prostu zawstydzeni – zbyt zawstydzeni, by podzielić się tym z kimś innym. Tak wiele osób uważa wtedy, że jesteś po prostu leniwa. „Daj spokój, to przecież nic wielkiego.”
Trudno zrozumieć osobę mającą ataki paniki, dopóki samemu się tego nie doświadczy. Po prostu brakuje nam empatii. Nawet przyznanie się do tego, że chodzi się na terapię, dla niektórych jest piętnem. Przynajmniej tutaj – w Stanach, wszyscy to robią. Powinniśmy to wreszcie znormalizować.
Wiele kobiet czuje, że musi robić wszystko. Ona też taka jest. Stara się być kochanką, naukowczynią, córką. To wyczerpujące.
GS: Właśnie o to nam chodziło. Ona musi przyznać, że nie musi już być idealna. U mnie jest zresztą tak samo. Otwieram media społecznościowe i widzę tak wiele doskonałych kobiet, które potrafią wszystkim „żonglować”. Co zresztą sprawia, że zawsze masz wrażenie, że zostajesz daleko w tyle, gnasz, a potem twoje ciało i dusza zniecierpliwione pukają do drzwi. Musisz zrozumieć, że biegasz z niewłaściwych powodów. Nie musisz tego robić, bo bliscy ci ludzie kochają cię za to, kim jesteś. To brzmi tak prosto, ale zrozumienie tego zajęło mi dziesięć lat.
EJ: Lęk i ataki paniki są symptomem tego, że coś jest nie tak. To czerwony przycisk, który mówi ci, żebyś przestał. Musisz go tylko zauważyć.
Czasem powtarzamy, że perfekcjonizm to dzisiejsza religia. Świat jest wypełniony historiami o czyiś sukcesach, a my wciąż się zastanawiamy: „Czy jestem wystarczająco dobry? Czy moje dzieci sobie poradzą?” Już jako dziecko zaczynasz wierzyć, że zasłużysz na miłość, jeśli będziesz dostawać dobre stopnie lub przykładnie zmywać naczynia. Chcesz, aby inni mówili, że coś w życiu osiągnąłeś. Rzecz w tym, że swoje odbicie widzisz w wodzie tylko wtedy, gdy jest idealnie spokojna. Jeśli jesteś zestresowany, nigdy nie będziesz w stanie tego zrobić.
Trudno zrozumieć osobę mającą ataki paniki, dopóki samemu się tego nie doświadczy. Po prostu brakuje nam empatii. Nawet przyznanie się do tego, że chodzi się na terapię, dla niektórych jest piętnem. Przynajmniej tutaj – w Stanach, wszyscy to robią. Powinniśmy to wreszcie znormalizować.
Dlaczego postanowiliście, że Maria będzie naukowczynią? I to taką, która naprawdę musi walczyć o swoją pozycję?
GS: Ta postać zmieniała już tyle zawodów. Na początku miała pracować w call center! Chcieliśmy pokazać środowisko, w którym panuje ogromna konkurencja, zwłaszcza w przypadku kobiet. Pokazać kogoś, kto na co dzień polega na swoim intelekcie, a teraz musi zmierzyć się z poważnym psychologicznym problemem. Słyszeliśmy o takim eksperymencie, „Universe 25”, w którym spróbowano stworzyć myszom idealne warunki do życia. Mimo to ich świat zawsze spotykała zagłada. Ona wpada na pomysł, że tym, czego w tym wszystkim brakowało, jest miłość.
Pokazujecie trzy pokolenia kobiet, które się nawzajem zadręczają. Rozmawialiście o tym, jak się czasem traktujemy?
GS: Myślę, że to typowa relacja oparta na miłości i nienawiści. One tak dobrze się znają.
Miałam na planie wspaniałe partnerki, jak Neli Savičenko, jedną z naszych najlepszych aktorek. Z Miją di Marco pracowaliśmy po raz pierwszy, gdy miała zaledwie sześć lat, przy filmie krótkometrażowym „The Queen of England Stole My Parents”. Nie sądzę jednak, żeby w tym wszystkim chodziło tylko i wyłącznie o matki. Po upadku Związku Radzieckiego musieliśmy na nowo przemyśleć pewne strategie, a naszym rodzicom bardzo zależało na tym, żebyśmy odnieśli sukces. Zawsze wymagali od ciebie czegoś więcej.
EJ: Podobało mi się reżyserowanie sceny, w której po raz pierwszy przedstawiamy widzom jej babcię. Mogłem łatwo utożsamić się z tym dziwnym sposobem, w jaki się komunikują – nawet jako mężczyzna. Tak właśnie zachowują się przecież rodziny. Można by powiedzieć, że brakuje im miłości i zrozumienia, ale wcale tak nie jest. One po prostu myślą, że właśnie tak powinny się zachowywać.
Ernestas Jankauskas – Reżyser filmów fabularnych i reklamowych, urodził się w 1976 roku, mieszka w Wilnie. Wyreżyserował ponad 40 nagradzanych reklam światowych marek, od banku SEB po Bite Telecom, Omnitel, Vichy i Western Union. Jego film krótkometrażowy „The Queen of England Stole My Parents” był pokazywany na międzynarodowych festiwalach i był pierwszym filmem krótkometrażowym dystrybuowanym w litewskich kinach. „Sasha Was Here”, jego pierwszy film fabularny, był pokazywany na kilkunastu festiwalach. „I Am Fine, Thanks” to jego drugi film.
Gabija Siurbytė – Litewska aktorka i producentka. Zagrała między innymi w filmach „Sasha Was Here” Ernestasa Jankauskasa oraz główną rolę w „I Am Fine, Thanks”, którego światowa premiera odbyła się na WFF. Współautorka scenariusza do krótkometrażowego „The Queen of England Stole My Parents”. Pojawiła się w serialu „Moscow Noir".